Za oknem rozkwita piękna wiosna, niedługo Wielkanoc, więc przygotowania trwają. I nie o porządki mi chodzi, bo okno umyte tylko jedno (jakoś tak wiało...) - ja po prostu "jaja sobie robię". A dziś to nawet mój synuś najmłodszy - Maciuś ( 5 miesiączków) też sobie jaja robił...z mamy. Bo ja go wykąpałam, nakarmiłam i chaśku położyłam i szybciutko starszym kolację robiłam, żeby bloga uzupełnić póki mały śpi. A tu masz babo placek - obudziła się nasza gwiazdeczka...i uśmiech szczerzy od ucha do ucha. Wyspał się w 15 minut.
Ale te maluchy się szybko regenerują, ja zdecydowanie potrzebuję więcej snu.
No to szybciutko jaja wstawiam i idę ponownie usypiać malca ( może i on mnie uśpi).
A i jeszcze jedno: z całego serca dziękuję wszystkim, którzy odwiedzają i komentują moje posty na blogu. To dzięki Wam coś tu zaczęło się dziać. I wybaczcie, że nie wszystko chodzi tak jak powinno ale wielu rzeczy jeszcze się muszę nauczyć a czasu na to mam mało. Pozdrawiam .
A oto jaja wykonane techniką filcowania na mokro (niektóre trochę wstępnie na sucho) i troszkę metodą decoupage (marzy mi się jeszcze jedno zrobić - piękne serwetki z gąskami upolowałam).
trochę decoupagu:
całe gniazdo:
trzy kurczaki -słodziaki |
Ale jaja!!!
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz